-Ojej widzisz jaki niedobry kocur, krew Ci leci, chod� p�jdziemy do mnie do domu, moja Mama ma plastry i wod� utlenion�.
-Twoja Mama jest lekarzem?
-Nie, zajmuje si� domem, ale jak ka�da Mama zawsze znajdzie spos�b na wszystkie k�opoty.
-Wiem, jak moja Mama mnie przytuli to od razu przestaje bole�, przytulisz mnie?
Przytuli�am go mocno, dziwnie mi si� zrobi�o, raczej rzadko zdarza mi si� przytula� dzieci, szczeg�lnie, �e nie mam swoich i na razie nic nie wskazuje, �e b�d� je mia�a.
-No ju� dobrze, dzielny z Ciebie ch�opak, idziemy naprawi� dzie�o Wiewi�ry.
U�miechn�� si� promiennie. Wzi�am go za r�k� i poszli�my w kierunku mojego domu. Maciu� co chwila ogl�da� si� za kociakiem.
-Boj� si� �e on si� zgubi, ma kr�tkie �apki, nie da rady za nami biec.
-Nie martw si� poradzi sobie, ale jak chcesz to mog� go wzi�� na r�ce. Nie jeste� z�y, �e Ci� udrapa�?
-Nie, on nie chcia�, jest malutki i si� przestraszy�.
-Oj Maciu�, �eby ka�dy cz�owiek by� taki dobry i wyrozumia�y to �wiat by�by lepszy. Mi�y z Ciebie dzieciak.
-Nie jestem dzieciak, jestem ju� du�y- odpowiedzia� z obra�on� mink�.
-Przepraszam, doro�li czasami tak m�wi�, ale masz racj� jeste� du�ym i m�drym ch�opcem.
Mama przywita�a nas czu�ym u�miechem, opatrzy�a zadrapanie Maciusia i pocz�stowa�a �wie�o upieczonym sernikiem. Ch�opczyk jad� z apetytem, opowiada� o wycieczce nad rzek�, gdzie by� z Tat� w zesz�ym tygodniu. Jego radosny g�osik odbija� si� echem w naszej du�ej kuchni. Nawet si� nie zorientowa�am jak nam min�a godzina.
Odprowadzi�am Maciusia do domu. Przed bram� ma�ego, skromnego, drewnianego budynku ch�opiec po�egna� si� ze mn� ca�uj�c mnie w policzek. B�d�c przy drzwiach odwr�ci� si� jeszcze i pomacha� mi ma�� r�czk�. Wr�ci�am do rodzic�w w dobrym nastroju, ma racj� ten kto powiedzia�, �e dzieci s� najwi�kszym skarbem.
Maciu� urodzi� si� z 5 lat temu. Pierwszym zdaniem, jakie us�ysza�a jego Mama po porodzie by�o pytanie czy na pewno chce zabra� dziecko do domu. Maciu� ma zesp� Downa. Marysia nawet nie chcia�a s�ucha� piel�gniarki zabra�a synka do domu i obdarzy�a najczulsz� matczyn� mi�o�ci�. Musia�a zwolni� si� z pracy, �eby opiekowa� si� dzieckiem. Jej m�� pracuje na budowie i tylko z jego niewielkiej pensji utrzymuje si� ca�a rodzina. Maciu� cz�sto choruje, wi�c bardzo du�o pieni�dzy wydawanych jest na leki, og�lnie nie jest kolorowo. Mama opowiedzia�a mi kr�tko histori� mojego ma�ego kolegi. Przykre to wszystko, ale najwa�niejsze, �e Maciu� otrzymuje wiele mi�o�ci, jest szcz�liwym dzieckiem, pomimo i� jego rodzina nie jest w stanie zapewni� mu �ycia na wysokim poziomie.
Dzi� mi ju� by�o l�ej, sp�dzi�am mi�y wiecz�r na d�ugich rozmowach z rodzicami. Mniej pal�, chyba zaczynam odzyskiwa� r�wnowag�. Po cz�ci to sprawka Maciusia, zauroczy� mnie ten dzieciak, pokaza�, �e mo�na cieszy� si� nawet z najprostszych codziennych wydarze�. Ma w sobie ogromne pok�ady rado�ci i zara�a tym optymizmem ludzi wok�. Dzieci maj� w sobie t� urzekaj�c� szczero��, niczego nie owijaj� w bawe�n�, niczego nie udaj�, nie kryj� si� ze swoimi uczuciami. To co dla nas wydaje si� niestosowne czy niepowa�ne, dla dziecka jest jak najbardziej naturalne.
Mijaj� dni, a ja czuj� si� jakby moje problemy mnie nie dotyczy�y. Jestem poza tym, zupe�nie jakbym by�a zupe�nie inn� osob�. M�j kontakt ze smutn� rzeczywisto�ci� polega na wykonywaniu codziennych telefon�w do Ka�ki, by upewni� si�, �e moja ofiara ma si� lepiej i jak si� sprawuje m�j kot. �yj� w ca�kiem innej przestrzeni, tu czas p�ynie o wiele wolniej. Pomagam rodzicom w gospodarstwie, chodz� na spacery, w ko�cu jem zdrowe domowe posi�ki. Dzi� pielenie ogr�dka, jutro sprz�tanie w gara�u. I tak jest dobrze. Wszystko pod kontrol�, zaplanowane i dopi�te na ostatni guzik. Wydarzenia s� przewidywalne, za godzin� b�dzie obiad, potem spacer, zabawa z Wiewi�r�, kolacja na werandzie. Nic mnie nie zaskoczy, nic z�ego si� nie stanie. M�j azyl, oaza spokoju. Zaczynam powa�nie zastanawia� si� czy na sta�e wr�ci� w rodzinne strony. Tylko nie wiem czy to by�aby odpowiednia decyzja. Przyzwyczai�am si� do �ycia w wielkim mie�cie, nawet do stresu i porannych kork�w. Ten spok�j jest mi teraz potrzebny, ale boj� si�, �e po jakim� czasie zacznie mnie d�awi�, niezno�nie przenika�, brak adrenaliny mo�e zabi� we mnie to, na co tak ci�ko pracowa�am. Boj� si�, �e zostaj�c tutaj nie b�d� ju� niczego pragn�a, do niczego nie b�d� d��y�, zostan� w tyle, przejd� i znikn� niezauwa�ona.
Moja miejscowo�� to nawet nie wie�, raczej kolonia, dziesi�� dom�w, a wok� pola i lasy. Ma�a stacja kolejowa, dawno zdewastowana i zapomniana o�ywia si� tylko dwa razy dziennie, gdy zatrzymuje si� poci�g i kilku mieszka�c�w wsiada, aby dojecha� do pracy lub wysiada wracaj�c z niej. Budynek dworca przepe�nia mnie strachem i jak�� wewn�trzn� niezgod� na �wiat. Jeszcze 20 lat temu by�a tu kasa, poczekalnia, noclegownia. Mn�stwo roz�adunk�w, poci�gi towarowe, ruch. Pozosta�o widmo z powybijanymi szybami i odpadaj�cym tynkiem. Patrz� na ten budynek i czego� mi �al. Mo�e ludzi, kt�rzy tu pracowali i stracili t� prac�, mo�e pi�knego zabytkowego dworca albo og�lnego braku zainteresowania.
Uwielbiam widok zachodz�cego s�o�ca. Wtedy przychodzi czas na refleksj�, co� si� ko�czy i jednocze�nie zaczyna. Czas my�li i naszych sn�w, pragnie�, kt�rych nie jeste�my �wiadomi w ci�gu dnia, kiedy promienie s�o�ca odwa�nie zagl�daj� nam w oczy, nie zawsze szcz�liwe i szczere. W aksamitnym �wietle wieczoru, analizuj�c siebie potrafimy zmierzy� si� z wieloma problemami. Dzie� zanika, mo�na jeszcze raz wszystko przemy�le�, podsumowa�, porzuci� b�l oczekuj�c na lepsze jutro. Nie ogl�daj si� za siebie, id� do przodu, nie zatrzymuj si�- tak jest na zewn�trz, gdzie� tam g��boko w �rodku pragn� spokoju i stabilizacji, tych wieczor�w, kiedy mog� powspomina� mijaj�cy dzie� i przytuli� kochan� osob�.
�ycie jest za trudne. Niby mo�emy wszystko, mamy prawo odej��, wyjecha�, zmienia� swoj� sytuacj�, a w rzeczywisto�ci jeste�my wi�niami swojego strachu, niepowodze� i b�lu na ca�e lata. Mamy ludzi wok� siebie, dobrych przyjaci�, rodzic�w i znajomych, kt�rzy nie odwracaj� si� gdy jest �le, ale prawda jest taka, �e zostajemy ze swoimi problemami , bo niezale�nie ile dobrych rad otrzymamy, to my sami musimy
|