SZUKANIE WINNYCH
Schodzê po schodach
trzymaj±c siê porêczy
spadam po stopniach
pó³piêter, chwytaj±c siê
silnie porêczy, nie pozwalam siê
bez oporu spychaæ w dó³
choæ muszê opu¶ciæ ten gmach
zaborczo¶ci, przecie¿
nie bêdê siê tym razem
wspina³ do góry, bo gdy
stanê ju¿ na wolnym
powietrzu, zatêskniê
za le¶n± harmoni±
smuk³ych ¶wierków
powabnych brzóz
i cicho szumi±cych sosen,
na cze¶æ dostojnych dêbów.
Mój czas dystansu
miêdzy mijaniem tych
uroczych drzew i samotnym
ogl±daniem poszarpanej
kopu³y nieba, temu
winnych koron drzew,
przenosi mnie
z miejsca na miejsce
jakby nigdzie
nie by³o schodów.
|
DOCZESNY ¦WIAT
¯ycie jest tym
doczesnym dotykiem
codzienno¶ci, która
wyra¿ana s³owami
brzmi jak monotonne
morze, lecz dobijaj±c
brzegu ¿a³ujemy tych
wspania³ych fal, które
mog³y nas ponie¶æ
na powrotny szlak
porzuconej têsknoty
czyni±c z niej
nadziei d³ugi
marsz, a¿ po kres
wszelkich prawd,
tam gdzie
min±³ nas silny wir
pozosta³ nie do koñca
odkryty doczesny ¶wiat
jako styk szczê¶cia,
czynu i pie¶ni
z pytaniami
do kogo¶ wiecznego.
|
Pod swoimi drzewami
Zanim ¿ywym
nape³ni± siê oczy ³zami
samotnie patrzymy
na kielich trucizny
bez zawarto¶ci realnego
p³ynu, po którym
mog³oby siê co¶ zmieniæ
dlaczego dalej?
z³o jest z³em
nie ma dobra
prawda nie istnieje
mi³o¶ci brak
wokó³ tylko cisza i
nikt nic nie widzi
dalej charakter
ulega obyczajom
a te jak spadaj±ce
li¶cie obumieraj±
pod swoimi drzewami.
|
Moje wiersze
Nie s³uchajcie mnie
jak innych, ja te¿
niczego nie zmieniê
czego nie zrobiê
i co zaniechacie
nikt ju¿ tego
nie podniesie.
Komu mo¿na wierzyæ
poza ¶mierci±,
która wobec wszystkich
dotrzymuje s³owa.
Mnie nie s³uchajcie,
jak innych
bo nie chcê byæ ¶mierci±,
która wszystkich
tak samo go¶ci
ja przesta³em ju¿
s³uchaæ wielu, a wci±¿
mogê pisaæ
swoje wiersze. |