to, w momencie, gdy zatrzyma³am samochód z piskiem opon mój ¶wiat siê zatrzyma³. Poczu³am pustkê i samotno¶æ. Tego feralnego dnia wszystko by³o nie tak, zreszt± ju¿ od jakiego¶ czasu siê pogubi³am, powoli traci³am kontrolê nad swoim ¿yciem. Uciek³am, bo tylko na to by³o mnie staæ. Uciek³am do domu, ¿eby znów kto¶ siê mn± zaj±³, zaopiekowa³, ¿eby kto¶ zapyta³, czy wszystko w porz±dku i powiedzia³, ¿e bêdzie dobrze. ¯ebym nie musia³a siê o nic martwiæ. By znów poczuæ siê jak dziecko, znale¼æ siê pod skrzyd³ami rodziców. Potrzebujê bezpieczeñstwa i spokoju. Chocia¿ przez jaki¶ czas.
Wchodzê do domu, pachnie bigosem, mama krz±ta siê w kuchni. Tata jest gdzie¶ na podwórku. Czu³e powitanie, Mama ma ³zy w oczach. Przepraszam, ¿e nie przyjecha³am ostatnio.
- To nic dziecko, przecie¿ wiem ¿e ciê¿ko pracujesz, my z ojcem sobie radzimy, takie ¿ycie.
Mama pyta mnie o Darka, du¿o o nim opowiada³am w ostatnim czasie, mieli¶my plany, by³ tu nawet ze mn±. Opowiadam o problemach w pracy, Ance i Darku.
-Czas leczy rany córeczko, zobaczysz wszystko siê u³o¿y, jeste¶ m³oda, ca³e ¿ycie przed Tob±- t³umiê szloch, ledwo s³yszê, co mówi Mama. To wszystko nie tak. Tu nie chodzi o Darka- prawie zabi³am cz³owieka. Wyja¶niam wszystko po kolei. Oczy Mamy niebezpiecznie siê rozszerzaj± z przera¿enia. Ju¿ koniec, wyrzuci³am to z siebie jak niepotrzebny balast. Czekam co bêdzie dalej, Mama podchodzi i mnie mocno przytula.
-Wszystko bêdzie dobrze, nie by³a¶ karana. najwa¿niejsze ¿e ¿yje, mo¿e to jego wina. trzeba poczekaæ na zeznania. Id¼ odpocznij, mo¿esz u nas zostaæ jak d³ugo zechcesz.
Nie wiem czy siê pozbieram, czy dam radê, rozklejam siê znowu.
-Czy dam radê wróciæ do tego wszystkiego?!
-Poradzisz sobie córeczko, zawsze mo¿esz przyj¶æ do nas , Twój pokój czeka na Ciebie.
Siwy dymek leciutko unosi siê w powietrzu, na niebie nie ma ani jednej chmurki. Tata wraca do domu. W³a¶nie mnie zauwa¿y³. Idzie w moj± stronê u¶miechniêty gotowy mnie wyprzytulaæ i wyca³owaæ.
-Jak dobrze Ciê znów widzieæ córeczko, co u Ciebie, jak tam Darek? mia³a¶ rzuciæ te papierochy. Ledwo uwolni³am siê z u¶cisków Taty.
-Nie jest dobrze, mam paskudny problem, jestem w do¶æ trudnej sytuacji. Tato wszystko opowie Ci Mama, przepraszam, ale ju¿ nie mam si³y drugi raz tego prze¿ywaæ.
-W porz±dku córcia, pamiêtaj, ¿e zawsze mo¿esz ze mn± porozmawiaæ
-Wiem Tato, dziêki.
Najgorsze ju¿ za mn±, u¶wiadomiæ rodzicom, ¿e zrobi³o siê co¶ z³ego to najtrudniejsza rzecz na ¶wiecie. Wyros³am w domu pe³nym mi³o¶ci i zrozumienia, rodzice nigdy mnie nie uderzyli, najgorsz± kar± by³o pozostanie w swoim pokoju lub zakaz ogl±dania telewizji. Prawdziwym nieszczê¶ciem by³o ju¿ dla mnie przyznanie siê do winy i ¶wiadomo¶æ, ¿e rozczarowa³am rodziców swoim postêpowaniem. Lata mijaj±, a ja wci±¿ mam te same wyrzuty sumienia, nie mogê znie¶æ tego, ¿e ich zawiod³am.
Dzisiejszej nocy znów mia³am ten sam sen, dzwoni³am do Ka¶ki, ¿eby dowiedzia³a siê co z moj± ofiar±. Podobno jest lepiej ni¿ wczoraj. Trochê uspokojona, po ¶niadaniu wybra³am siê na spacer. Szkoda, ¿e nie ma ju¿ Pikusia, za to ci±gle pl±cze mi siê pod nogami rudy kociak Wiewióra. Rodzice znale¼li go w krzakach nad rzek± i zabrali do domu. Zwierz±tko jest sympatyczne, kto wie, mo¿e zaprzyja¼niliby siê z Migotk±. Moja kotka zosta³a pod opiek± Ka¶ki, nie podjê³am siê próby przewiezienia jej samochodem tutaj. Po ostatnich do¶wiadczeniach z pazurami na mojej twarzy wolê nie ryzykowaæ. Migotka nie lubi samochodów, mo¿e i ma racjê. Idê sobie moj± niegdy¶ ulubion± drog± w stronê rzeki. Jest piêknie, drzewa szumi±, ptaki ¶piewaj± i mi jako¶ l¿ej na sercu. K³adê siê w trawie i s³ucham d¼wiêku przep³ywaj±cej wody, czujê ciep³e promienie s³oñca, jutro przyjdê siê opalaæ. Trawa cudownie pachnie, jest miêkka i intensywnie zielona. Powoli zatapiam siê w t± zielono¶æ, oddycham spokojnie, czujê cichutkie bicie swojego serca i jest mi tak dobrze. Po raz pierwszy od d³ugiego czasu zauwa¿am tak proste i piêkne rzeczy. ¦piesz±c siê rano do pracy nie mia³am czasu zastanawiaæ siê nad otaczaj±cym mnie ¶wiatem, zreszt± w mie¶cie nawet niebo ma inny kolor, nie jest tak przejrzyste jak tutaj. Dlaczego ja w³a¶ciwie st±d odesz³am, mog³am zostaæ z rodzicami, znale¼æ pracê w pobliskim miasteczku albo doje¿d¿aæ do stolicy. Przynajmniej po powrocie czekaliby na mnie kochaj±cy ludzie, mia³abym dom pe³en ciep³a, mój kot by³by szczê¶liwszy, ja chyba te¿. Wyciszenie i spokój po ca³ym dniu pe³nym wra¿eñ, nabieranie si³ na kolejny dzieñ, wieczorny odpoczynek na tarasie. Goni³am za przygod±, nowoczesno¶ci±, pieniêdzmi i co z tego mam? Nieudany zwi±zek, ci±g³e nerwy i stres, nadgodziny, za które nikt mi nie p³aci, zat³oczone ulice, hektolitry kawy, samotno¶æ we w³asnym mieszkaniu. No có¿, nigdy bym siê tego nie dowiedzia³a, gdybym nie spróbowa³a. Zreszt± nawet je¶li rodzice odradzaliby mi wyjazd, to przez ca³e ¿ycie obci±¿a³abym ich win± za to, ¿e nie pozwolili mi na wymarzone ¿ycie w wielkim ¶wiecie. Do tego ten wypadek, gdybym wtedy zwolni³a, opanowa³a emocje i stres, gdybym tego dnia postanowi³a wróciæ do domu autobusem .
-Dlaczego Pani p³acze?- us³ysza³am dziecinny, trochê nosowy g³osik nad swoj± g³ow±. Podnios³am siê z trawy. Przede mn± stoi ma³y ch³opczyk z nasz± Wiewiór± na rêkach. Oczy w kszta³cie migda³ów, nieco p³aski nosek i okr±g³a buzia.
-Wydaje Ci siê, co¶ mi wpad³o do oka.
-Oszukuje Pani, wiem kiedy kto¶ p³acze, widzia³em jak Mama p³aka³a wieczorem.
-No dobrze wygra³e¶, p³aka³am, trochê mi smutno- powiedzia³am z u¶miechem- Jak masz na imiê?
-Maciu¶, jak król Maciu¶ Pierwszy, Mama mi czyta³a tak± ³adn± ksi±¿kê, Pani te¿ mo¿e j± przeczytaæ.
-Wiem jest bardzo ³adna, to moja ulubiona ksi±zka z dzieciñstwa. Ja mam na imiê Aneta- zd±¿y³am powiedzieæ zanim Wiewiór wyrwa³ siê mojemu ma³emu królowi Maciusiowi drapi±c go przy tym w r±czkê. D³uga kreska szybko zaczê³a przybieraæ czerwon± barwê.
|