Mija ponad 20 lat od przełomu ustrojowego w Polsce. Transformacja społeczno - gospodarcza stała się faktem, choć daleko jej do optymalnego zakończenia. Powstaje jednak pytanie, czy większość kosztów społecznych mamy już za sobą, czy to jeszcze przed nami? Na początek trochę pesymizmu, nie jest tak dobrze, aby nic nam nie zagrażało?
Obciążenie demograficzne w latach 2010-2050 daje się ująć w statystyczne prognozy, osób pobierających świadczenia socjalne, emerytalno - rentowe razem z rolnikami będzie zawsze blisko 10 mln., bo też wydłuża się średni okres życia co jest niewątpliwym darem natury. Niestety ubezpieczonych płacących składki ( tych przede wszystkim pracujących bez ubezpieczonych bezrobotnych i studentów) będzie o wiele mniej. Można też przyjąć , że średnia składka będzie niższa od średniego świadczenia, zatem w najbliższych dziesięcioleciach nie będzie się to bilansować corocznie o co najmniej 50mld.zł.
Różnica będzie pokrywana z budżetu, ale najważniejsze, aby były takie możliwości. Nie wdając się w szczegóły podkreślę jednoznacznie, że to gospodarka jak zwykle jest tym skarbcem, bo to wielkość PKB pozwala nam na amortyzowanie zawsze deficytowego budżetu , jednakże maksymalny obecnie poziom długu publicznego nie może już być zwiększany bo osiągnął poziom 55% PKB. Klucz do przezwyciężenia spiętrzonych trudności jest w gospodarce, przemysł, budownictwo, rolnictwo, transport, handel , usługi to dziedziny od których zależy nasz byt i następnych pokoleń.
Nie mówię wprost, ze mamy lub będziemy mieli katastrofę, ale to nie będą dla nas łatwe dziesięciolecia, dlatego trzeba trzymać rękę na pulsie i nie bawić się w wybory , ale wybierać na miarę potencjalnych interesów społecznych. Mamy ustrój parlamentarny , ale nie po to , żeby akceptować złe rządy, jak akurat potrzebne są dobre?
Wybory w roku 2011 mogą się nam nie udać, być może , że i jeszcze następne , ale chyba każdy przyzna , ze nie jest to dopuszczalne przez 40 lat, choć tyle lat borykał się Mojżesz ze swoim ludem? bo nie było Internetu, obecnie społeczeństwo ma narzędzie do szybkiej komunikacji, ma wszelkie dane , aby non- stop prowadzić debatę społeczno- polityczną, tak naprawdę nigdy dotąd nie było to takie proste?
Czy nas przeważnie bezpartyjnych wyborców ( ponad 95%) będzie na to stać? może jeszcze nie w tym roku , ale za kilka lat na pewno, to wielkie grupy społeczne będą decydować o wynikach wyborów , a nie sondaże dla partii politycznych? Tutaj , jak zwykle wierzę w zbiorową mądrość społeczeństwa polskiego, które zawsze osiągało swoje postulaty?