Jest wynik ustalony przez wyborców, ale nic poza tym. Póki głosowania będą "przeciw" a nie "za " klarownymi programami i zobowiązaniami, wyborcy będą traktowani jako instrumentalny elektorat w rękach medialnych "duszpasterzy " i bogatych "ojców demokracji".
Jednak skomplikowana sytuacja społeczno-gospodarcza może spowodować większe wyzwanie niż sztuka kolportażu banerów i "przewielebnej "agitacji w celu niemerytorycznych wyborów. Czas mija a społeczeństwo nie zna założeń i niezbędnych priorytetów nowego Rządu, czy będzie jeszcze praca i szansa na zbudowanie domu dla rodziny?
Wstępnie można już wyrazić opinie o Ruchu "oburzonych", który podjął się zdemaskowania wynaturzeń światowej finansjery, jako domniemanej przyczyny kryzysu. Myślę, że sporo osób pamięta słynny Oscylator firmy Art-B w Polsce z początku lat ' 90, wtedy te działania uznano za niezgodne z prawem.
Niestety zaraz potem na świecie przyzwolono na spekulacje pieniądzem w postaci wielokrotnej sprzedaży (nawet wirtualnej) ogromnych walorów walutowych i papierów niepewnej wartości bez odpowiedniego nadzoru i stosownego respektowania norm prawnych i gospodarczych, bo te praktyki w oczywisty sposób podważyły funkcję pieniądza i banków w gospodarce towarowo-usługowej. Uczciwe postępowanie wymagałoby odrębnego uregulowania dla firm , a nie banków uprawiających hazard finansowy.
Co teraz może nas czekać? bo sytuacja jest bardzo poważna? W wariancie optymistycznym największe banki idą na współpracę z rządami i zwracają nienależne korzyści naprawiając przy tym zachwiane relacje makroekonomiczne w świecie.
W wariancie bardziej ostrym pod wpływem wielkich niepokojów społecznych następuje przejęcie pełnej kontroli nad bankami? Czy to możliwe?
Trudno powiedzieć , ale zdaje się , że lepsza strategiczna współpraca niż konfrontacja wszystkich ze wszystkimi?