Przed nami następny 2012 rok, zwyczajny upływ czasu, poniekąd normalna sprawa a jednak istnieje pewnego rodzaju przeczucie , że świat czeka historyczny moment? Z czego wynika intuicyjność zdarzeń, które nastąpią.
Otóż porządek rzeczy zawsze wymaga naprawy błędów, usunięcia przyczyn psucia się organizmu, czy po prostu zawrócenia z mylnej drogi.
Podjęcie decyzji , kiedy i w jakim zakresie to robić wymaga zbiorowego zauważenia niebezpieczeństwa, wtedy instynkt samozachowawczy wyzwala działania obronne. Dokonując zwrotu dokąd będziemy zmierzać? Nie jest z góry wiadomo , że w pierwszym odruchu obierzemy prawidłowy kierunek, bo przecież wszyscy nie stoimy w tym samym punkcie. Chodzi o to, żeby zadziałała siła ludzkości a nie dodatkowe trzeszczące podpory pajęczyny pseudo-władztwa, które świat oplatają , ale nim nie sterują, jak wskazują gwiazdy?
Skomplikowana sytuacja sama zmusi do wyboru strategicznego partnerstwa albo izolowania się na kompromisowych terytoriach. Co to może oznaczać dla całego świata? przede wszystkim trudności gospodarcze pod wpływem których władzę będą też obejmować autentyczni reprezentanci narodów. Zamiast demokratycznych fikcji często powstanie pozorny chaos, który jednak będzie się obracał na osi głównych wartości chronienia życia w oparciu o międzyludzką solidarność pracowniczą. Pod tym naporem i tego co mówią gwiazdy cała dotychczasowa światowa finansjera ulegnie istotnej korekcie.
Świat XXI wieku nie ma odpowiednika w wcześniejszej swojej historii, liczba ludności przekroczyła 7 mld. a stosowane technologie w masowej produkcji są cudami techniki. Nie mniej potrzeby energetyczne ciągle rosną a dostępność surowców bardzo często jest funkcją bieżących zależności geopolitycznych. Obiektywnie oceniając najważniejsze czynniki stabilizacji ( bądź destabilizacji) widzę, że kilka korporacji nie podporządkuje całej ludności świata i też kierując się tymi względami nie ulokuje całej światowej produkcji w jednym miejscu na świecie np. w Chinach.
Dywersyfikacja rynków i popytów w różnych rejonach świata przywróci właściwy poziom produkcji w UE i USA, tylko nie jest celowe , aby dalej wirtualny pieniądz , zabierał ludziom pieniądz realny, który musi być przecież wypłacany ludziom za ciężką pracę?
Czy w tym wszystkim jest więcej grozy czy nadziei? Nie wiem , ale chyba taka jest nieuchronność pewnych zdarzeń i procesów opartych o wielkie kompromisy i konsensusy. Nadal prawie wykluczam niczym niekontrolowaną konfrontację militarną z udziałem mocarstw czy wręcz między mocarstwami, bo wtedy wszyscy są przegrani?