BUŁKA Z MASŁEM...
Dziewczynka, która nie miała cały dzień nic w ustach, zapukała do sąsiadki, aby jej posprzątać i dostać za to 50 groszy czy złotówkę na bułkę. Podobnych przypadków bywa coraz więcej. Wzrasta bezrobocie, opieka społeczna nie prowadzi publicznego dożywiania, Może nie tylko z literatury znam smak bułki z masłem - dlatego pisząc artykuł liczę na zdecydowaną postawę społeczeństwa wobec wszystkich przedstawicieli władz samorządowych i rządowych w Polsce, które są osobami dorosłymi i w pełni odpowiedzialnymi za ten stan rzeczy. A wiec to im w pierwszej kolejności społeczeństwo winno odmówić wypłaty wynagrodzeń za błędne rządy do tej pory. To ich majątki i pensje przez jakiś czas należy przeznaczyć na wyżywienie dzieci i bezrobotnych. Proszę mi wierzyć, że lepszego rozwiązania nikt nie znajdzie. Za złe rządy ktoś musi ponosić odpowiedzialność, inaczej doprowadzimy do sytuacji, iż dzieci zaczną umierać z głodu a dorośli zostaną doprowadzeni do krańcowej rozpaczy. Mogę w tym miejscu też wierzyć. pracodawcom, że dokonują zwolnień pracowników, gdyż nie mają pieniędzy na ich wynagrodzenia. W takim razie mamy do czynienia z kryzysem, do doprowadzenia którego nikt się nie przyznaje. A gdzie podziały się pieniądze z podatków, a gdzie podział się ogromny majątek Skarbu Państwa? Kto unieruchomił rodzimą produkcję i oddał kraj w obce ręce?
Uważam, że są granice rozsądku i przyzwoitości przedsiębiorczości i pchania się dyletantów do władzy. Nadal jestem zdania, że wśród Polaków są odpowiednie osoby na stanowiska rządowe, jak też do tworzenia miejsc pracy, tak aby znikało bezrobocie. Ale jak cały naród nie jest w stanie zatrzymać degradacji połowy kraju, to w ciągu paru lat wszyscy będziemy dostawać bułkę z masłem za sprzątanie bogatej Europy Zachodniej.
Jako naród jesteśmy pod wpływem ogromnego zawodu zniweczenia wielkiego zrywu narodowego z roku 1980 przez politycznych spadkobierców tego powstania, przeciw obcej interwencji w wewnętrzne sprawy Polski. Jeżeli ci sami ludzie mogli oddać nasze interesy obcym mocarstwom i poprzez masową propagandę zdołali uśpić czujność narodu podczas przejmowania naszego majątku narodowego przez pazerny obcy kapitał i jeżeli nadal słyszymy, że nic groźnego się nie stało, to nikt nam nie mówi prawdy, która sprowadza się do tego, że cała gospodarka kraju została opanowana przez firmy zagraniczne. Taki stan rzeczy należy nazwać podporządkowaniem wobec Unii, a nie partnerskim udziałem w jej strukturach. Ponieważ głównym nośnikiem spreparowanej propagandy jest telewizja, należy przestać poddawać się jej socjotechnicznej sile i należy organizować inne kanały edukacyjno-samokształceniowe tożsamości narodowej. Nadawca programu telewizyjnego zdaje sobie sprawę, że przed odbiornikiem jest niemy widz którego gotowość do prezentacji własnego punktu widzenia jest osłabiona, gdyż nie jest to spotkanie bezpośrednie, na którym istniałaby możliwość konfrontacji argumentów, stąd efekt podatności na poglądy przedstawiane przez telewizję jest ogromny. Poza tym coraz mniej ludzi wyznacza sobie indywidualne cele, a coraz więcej korzysta z wzorów naszej epoki. Do tego początkowa ideologia kreowania "bogaczy" zrywała z zasadą równych szans, pomoc ideologiczna nie przeszkadzała osiągać duże bogactwo w nieuczciwy sposób. Dzisiaj określenie wszystkich negatywnych skutków transformacji ustrojowej zdaje się być niemożliwe, ale każdy z nas i ogólnie jako naród, musimy wypracować nową ideologię równego przezwyciężania kryzysu. Póki nie staniemy się w pełni wartościowym społeczeństwem, jako całość, nie można dalej wierzyć w obietnice tych, którzy zagarniając majątek narodowy, nie przejmują się losem innych. Dlatego kreatywność programów naprawy nie może się sprowadzać do porównań, ocen, wyliczeń, malwersacji i błędnej polityki. Ta kreatywność musi posiadać praktyczne znamiona zmiany sytuacji. Kreatywność w tym kontekście, to inaczej dźwignia społeczna wysadzająca po kolei fotele, na których siedzą jeszcze autorzy podporządkowywania osłabionej Polski każdemu, kto tylko chciałby na tym zarobić, a przecież do czegoś takiego chętnych nie brakuje.
W tym momencie potrzebna jest nam nowa siła społeczna, która będzie chciała rozliczenia tej przeszłości i będzie zdolna takie rozliczenie przeprowadzić. W oparciu o analizę wpływów i wydatków budżetowych z ostatnich dziesięcioleci rzeczywisty przebieg dyszy budżetowej jest trudny do odgadnięcia, ale u progu lat 2000 powstał problem jej akceptacji przez gospodarkę prywatną, stąd też niezbędne jest rozliczenie przeszłości, dlaczego nie rządzono pod kątem akceptacji dyszy budżetowej w układzie posługiwania się gilotyną transformacji ustrojowej. Jedynym sensownym posunięciem antykryzysowym jest radykalne zredukowanie obciążeń młodego sektora prywatnego, np. o 50%, tj. do poziomu 20 - 30% sumarycznych obciążeń podatkowo - opłatowych. Czy państwo, które sprzedało swój majątek i obciążyło gospodarkę 60%-owym podatkiem, stać na tak daleko posunięte reformy gospodarcze, w postaci redukcji sfery adnimistracyjno-budżetowej? Trudno powiedzieć, bo nikt tego w poprzednich latach nie robił, ani też nie zbierał na ten cel żadnych środków czy majątku. W tej chwili dyskutowanie o reprywatyzacji, to mowa o unicestwianiu prywatyzacji i postawieniu państwa w stan upadłości. Zatem ugrupowania i siły polityczne, które nie będą w stanie pokierować państwem w sytuacji ogólnego kryzysu, są najmniej godne zaufania i poparcia, jak tez te, które do tej sytuacji doprowadziły. I stąd moja teza, iż nie mamy kogo wybierać. Dramatyczna sytuacja powstaje wtedy, gdy kilka czynników negatywnych skupi się jednocześnie na osłabionym organizmie, jakim jest polski model demokracji. Brak pieniądza u ludzi, bezrobocie, hamują wewnętrznie rozwój gospodarczy, a działania światowych sił ostrej konkurencji wielkich pieniędzy może utrącić niekiedy korzystną wymianę eksportowo - importową. Choć cztery reformy pochłonęły masę środków, to żadna z nich nie jest dostatecznie dobra w obecnej sytuacji nadciągającego kryzysu. Bardzo biedne gminy i już zadłużające się powiaty muszą być powodem dalszych zmian terytorialnych (chociażby ze względów ekonomicznych) niektórych jednostek samorządowych. W tym momencie jest niezbędny nowy ład społeczny między zreformowaną władzą a sferę usługowo - produkcyjną, która w istocie decyduje o szansie wyjścia z kryzysu, a bez uwzględnienia istotnych postulatów tej sfery, kryzys, korupcja, chaos, bieda pochłonie nas bez reszty. Ten rok rzeczywiście może być bardzo niedobry, gdyż zanosi się na ostateczną porażkę biurokracji "powałęsowskiej", tj. związkowego rządzenia Państwem, jak niektórzy komentują, "przeznaczonego do likwidacji". My chcemy do tego nie dopuścić, a autentyczni związkowcy już dawno cofnęli swoje poparcie dla tych, co nasze Państwo potraktowali jako prywatny folwark dla osiągnięcia osobistych korzyści.
Dzisiaj trzeba jednak brać pod uwagę mentalność Polaków, dla których nic nie jest zamknięte, żaden system nie może nas ograniczać, żadna organizacja nie może narzucać jak mamy się zachowywać, gdyż to wypływa z naszego otwartego wnętrza. My jesteśmy do końca nie odkrytym doczesnym światem, dla którego wiele pytań nie ma jednoznacznych odpowiedzi. Rzecz w tym, że relacje między władzą i społeczeństwem muszą uwzględniać na bieżąco tę płynność, ten ruch potrzeb i postaw, które nie do końca zdążają kształtować wyraźną świadomość. Jesteśmy zdani na wyrażanie ciągłych procesów słowami zastępczymi, gdzie niekiedy utrzymuje się długotrwała monotonia, a niekiedy mamy do czynienia z gwałtownymi i silnymi wirami, po których zostają niewidoczne ofiary głodu i braku bezpieczeństwa. Ani zapobiec, ani przewidzieć tych sił się nie da, ale język władzy musi to wszystko uwzględnić, aby społeczeństwo mogło żyć w tym doczesnym świecie, aby mogło przeżywać miłość i egzystencję na płaszczyźnie metafizycznej. Nasze życie to nie tylko kwestia ekonomicznych budżetów, to przede wszystkim nie znający do końca siebie - człowiek. Przywrócenie wiary w szansę odbudowy Ojczyzny zdaje się być najpilniejszym zadaniem dla niezłomnych rodaków.
Strona: |
1 |
2 |
3 |
4 |
5 |
6 |
7 |
8 |