TAJEMNICE OKRĄGŁEGO STOŁU cz. 1
Przystępując do omówienia kwestii " Okrągłego Stołu" należy zacząć od wydarzeń 1988 r. Wiosenne strajki miały rozpocząć lawinę istotnych dla losu Polski zmian, zmian które miały swój finał w czerwcu 1989 r.
Atmosfera pierwszych miesięcy 1988 r. nie napawała optymizmem. Sytuacja materialna ludności była ciężka i nie zanosiło się na poprawę, a po lutowych podwyżkach rozgoryczenie ludności przybrało na sile. Podwyżki uderzyły głównie w małe zakłady i "sferę budżetową", czyli urzędników, służbę zdrowia, oświatę, kulturę. W wielu zakładach pracownicy grozili strajkiem, stanowczy protest wyraziła też Krajowa Komisja Wykonawcza " Solidarności". Na początku obyło się jednak bez masowych strajków, a niewielkie manifestacje pojawiły się tylko w Gdańsku, Krakowie i Warszawie. Podczas obchodów dwudziestej rocznicy wydarzeń marcowych 1968 r. demonstracje urządzili sfrustrowani i domagający się zmian studenci Warszawy, Krakowa i Lublina, wystepujący z postulatem legalizacji NZS.
Dwa miesiące później, na przełomie kwietnia i maja 1988 r. niespodziewanie wybuchła lawina strajków. Autor "Na przełaj do władzy" W. Z. twierdził, że "iskrą zapalną" była " beznadziejność" : " Powierzchownie mówi się, że chodzi o podwyżki, ale przecież z góry wiadomo, że one niczego nie rozwiążą, najwyżej przesuną nieco w czasie punkt kulminacyjny, inni mieszają do tego wielką politykę międzynarodową, a ja twierdzę, że jest to wynik ogólnie powielanej " .
25 kwietnia nastąpił jednodniowy strajk komunikacji miejskiej w Bydgoszczy, a nastepnego dnia pracę przerwała załoga Huty im. Lenina w Krakowie. Sformułowane przez hutników postulaty oprócz spraw płacowych dotykały kwesti ponownego przyjęcia do pracy wyrzuconych z huty działaczy solidarnościowych. Odpowiedzią władz było wystapienie telewizyjne krakowskiego prokuratora wojewódzkiego, który uznał działania hutników za nielegalne i podlegające karze i akcji ZOMO. Mimo tego wielu Polaków nie poddało się presji i nie dało się zastraszyć. I już 29 kwietnia zastrajkowała Huta w Stalowej Woli. Strajk stłumiono dopiero w nocy z 4 na 5 maja w wyniku brutalnej akcji pacyfikacyjnej przeprowadzonej przez brygady antyterrorystyczne i oddziały ZOMO.
Tymczasem w wielu miastach wzmogły się demonstracje, a 2 maja zaczął się strajk w Stoczni Gdańskiej. Protest stoczniowców, rozpoczęty od wiecu zorganizowanego przez młodych pracowników na czele z Janem Staneckim, szybko nabrał charakteru politycznego. Wśród postulatów, z jakimi stoczniowcy udali się do dyrekcji zakładu, oprócz pod wyżki zarobków, znalazły się takie żądania, jak: przywrócenie działalności NSZZ " Solidarność" w Stoczni Gdańskiej, zwolnienie więźniów politycznych, przyjęcie do pracy osób zwolnionych za przekonania polityczne, zakaz represjonowania strajkujących. W rozmowach mediacyjnych brali między innymi udział Tadeusz Mazowiecki i Andrzej Wielowieyski. 10 maja, po odcięciu Stoczni Gdańskiej kordonem ZOMO i groźbą użycia siły wobec stoczniowców strajk wygasł.
W takich oto postrajkowych nastrojach, 19 czerwca odbyły się, zbojkotowane przez opozycję, wybory do rad narodowych. Z kolei 14 lipca w Warszawie miał miejsce zjazd przywódców bloku radzieckiego, zorganizowany z okazji obrad Doradczego Komitetu Politycznego Państw-Stron Układu Warszawskiego. W efekcie wizyty sekretarza generalnego KC KPZR podpisano polsko-radzieckie oświadczenie dotyczące współpracy. Pobyt Gorbaczowa w Polsce pozostawił Polaków z nadzieją na zmianę systemu. Póki co 26 sierpnia rzecznik rządu Jerzy Urban oświadczył, że "ruch 'Solidarność' (...) trwale należy do przeszłości" .
Trzy tygodnie później nastąpiła lawina strajków na Śląsku, i w następnej kolejności na Wybrzeżu i w kilkunastu innych miatach w pozostałych regionach. Jako pierwsza 15 sierpnia zastrajkowała kopalnia "Manifest Lipcowy" w Jastrzębiu-Zdroju, po czym stanęło kilkanaście dalszych kopalni. 17 sierpnia zaprotestowali pracownicy Portu Szczecińskiego, 20 sierpnia Portu Północnego w Gdańsku, a 22 sierpnia strajk objął ponownie Stocznię Gdańską. Priorytetowym postulatem była reaktywacja "Solidarności", jako niezależnego związku mającego wpływ na rozwiązywanie problemów społecznych.
Władze wezwały do natychmiastowego zaprzestania akcji strajkowej. Różnego rodzaju groźbom towarzyszyły demonstracje sił ZOMO, wyłączanie telefonów. 22 sierpnia z ust ministra spraw wewnętrznych gen. Kiszczaka padła decyzja o wprowadzeniu godziny milicyjnej i użycia wojska wobec strajkujących: " Siły milicyjne otrzymały rozkaz wzmocnienia zewnętrznej ochrony wybranych zakładów pracy. (...) W porozumieniu z ministrem-szefem Urzędu Rady Ministrów zwracam się do wojewodów katowickiego, szczecińskiego i gdańskiego o wprowadzenie godziny milicyjnej na określonych obszarach, gdzie występuje zagrożenie dla bezpieczeństwa obywateli" . I rzeczywiście w ciągu najbliższych kilku dni ZOMO przeprowadziło akcje w kilku zakładach Szczecina i w kopalniach Górnego Śląska.
Szybko przystąpiono do akcji mediacyjnej, w której zwyczajowo dużą rolę spełniał Episkopat i warszawski Klub Inteligencji Katolickiej. Już 20 sierpnia doszło do spotkania prezesa warszawskiego KIK-u Andrzeja Stelmachowskiego z sekretarzem KC PZPR Józefem Czyrkiem. Stelmachowski nawiązał wóczas do czerwcowej wypowiedzi gen. Jaruzelskiego odnośnie idei spotkania przy okrągłym stole, zalecając aby władze przystąpiły do bezpośrednich rozmów z Lechem Wałęsą. Kolejnym krokiem na drodze do zmian było telewizyjne wystąpienie Kiszczaka z 26 sierpnia, w którym zaoferował opozycji rozmowy przy "Okrągłym Stole" z "przedstawicielami różnych środowisk społecznych": " Nie stawiam żadnych wstępnych warunków - ani co do tematyki rozmów, ani co do składu uczestników" . Póki co rozpoczęły się poufne rozmowy, w których udział brali, ze strony rządowej: Czesław Kiszczak i Józef Czyrek, a ze strony społecznej: Andrzej Stelmachowski, Władysław Siła-Nowicki oraz delegaci Episkopatu arcybiskup Bronisław Dąbrowski, biskup Jerzy Dąbrowski i ksiądz Alojzy Orszulik. Władze były ewidentnie podzielone na zwolenników oraz przeciwników przeprowadzania rozmów i zawierania porozumień ze społeczeństwem. Do tych pierwszych zaliczał się wspomniany gen. Czesław Kiszczak i to jego władze wyznaczyły do prowadzenia negocjacji z opozycją.
Czas na rozmowy z Wałęsą przyszedł 31 sierpnia. Spotkanie Kiszczaka i Wałęsy w towarzystwie biskupa Jerzego Dąbrowskiego przyniosło zawarcie porozumienia dotyczącego strajku, przyszłości "okrągłego stołu". Nie udało się jedynie rozstrzygnąć kwestii legalizacji "Solidarności". Wałęsa zaryzykował utratę autorytetu, kiedy samodzielnie, bez wiedzy komitetów strajkowych podjął decyzję o zakończeniu protestu.
Podczas kilkugodzinnej dyskusji, podjętej wieczorem tego samego dnia, z komitetami strajkowymi Wybrzeża, udało się jednak Wałęsie przekonać do swoich racji. W następnym dniu, strajk na Wybrzeżu dobiegł końca, w ciągu kolejnych dni do pracy powrócili robotnicy pozostałych zakładów. Wbrew wcześniejszym zapewnieniom władze nie zaniechały represji wobec strajkujących. Był to poważny cios zarówno dla Wałęsy, jak i Kościoła, jednakże nie zamierzano kapitulować. Przeciwnie, komitety strajkowe zaczęły przekształcać się w jawne komisje "Solidarności".
15 września odbyło się kolejne spotkanie Kiszczaka z Wałęsą, w towarzystwie księdza Alojzego Orszulika i profesora Andrzeja Stelmachowskiego. Kiszczak szafował obietnicami zalegalizowania "Solidarności", wstrzymując się na razie od określenia konkretnego terminu podjęcia tej decyzji. Tłumaczył: " Musimy się liczyć z naszą stroną. Jest 7 milionów członków OPZZ. Mają oni swój pogląd na sprawę "Solidarności". Jest 2 mi liony członków partii. Są też członkowie naszej koalicji, w tym także katolicy bezpartyjni... nie wszyscy wołają: hosanna za pluralizmem. (...) Powoli, stopniowo musimy dochodzić do celu. Musimy oswoić te 7 milionów członków OPZZ i 2 miliony członków PZPR, a także korpus oficerski Wojska Polskiego, funkcjonariuszy Ministerstwa Spraw Wewnętrznych..." . Spotkanie było kontynuowane w rozszerzonym gronie dzień później w wówczas nikomu nie znanej willi wywiadu MSW w Magdalence pod Warszawą. Rozmowy przebiegały w napiętej atmosferze. W konsekwencji ustalono, że obrady "Okrągłego Stołu" powinny rozpocząć się w połowie października.
Rzeczywistość okazała się zupełnie inna. Jak już wspomniano, strona partyjno-rządowa nie była zgodna w kwestii porozumienia się i rozmów z opozycją. P ośród partyjnych działaczy, trwale sprzeciwiających się idei rozmów przy " Okrągłym Stole" był Alfred Miodowicz. Jego postawa wynikała głównie z obawy przed legalizacją " Solidarności" i utratą monopolu liczącego kilka milionów członków Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych, a więc i ukróceniem władzy. Niepokój w OPZZ wzmógł się po rozmowie Wałęsy z Kiszczakiem z 31 sierpnia.
W wyniku podjętej przez OPZZ akcji, 19 września doprowadzono do dymisji rządu Zbigniewa Messnera. Nowy premier - Mieczysław Rakowski został zaprzysiężony dopiero 27 września. Swoją polityką szybko doprowadził do poważnego kryzysu w negocjacjach z opozycją. Otóż 1 listopada 1988 r. ogłosił decyzję o postawieniu w stan likwidacji Stoczni Gdańskiej. Krok ten, miał stricte polityczny charakter, chociaż starano się udowodnić, iż został podjęty jedynie ze względów ekonomicznych. " Solidarność" była wzburzona, a rozmowy przy " Okrągłym Stole" stanęły pod znakiem zapytania.
Taki bieg zdarzeń mógł uspokoić nieco sfrustrowanego Miodowicza. Niezapraszany dotąd na rozmowy z działaczami opozycyjnymi, obawiał się, że partia chciała dogadać się z " Solidarnością" i zdradzić OPZZ. A tymczasem, 18 listopada doszło do kolejnego spotkania Wałęsa - Kiszczak. Miodowicz postanowił więc przejąć sprawy w swoje ręce.
Już 15 listopada 1988 r. na łamach " Trybuny Ludu" zamieścił skierowane do Lecha Wałęsy zaproszenie do debaty telewizyjnej. Niezadowolone początkowo kierownictwo partii, ostatecznie udzieliło pozwolenia na debatę. 30 listopada 1988 r. naprzeciw siebie stanęli z jednej strony szef OPZZ i członek Biura Politycznego KC PZPR Alfred Miodowicz, z drugiej natomiast lider zdelegalizowanej " Solidarności", noblista i człowiek w którym wielu Polaków pokładało swoje nadzieje Lech Wałęsa. Ustalono, że 45 - minutowa rozmowa odbędzie się na siedząco, a jako pierwszy zabierze głos Miodowicz. 30 listopada 1988 ulice i place polskich miast ucichły. Gros dorosłych Polaków zasiadło o godzinie 20.00 przed odbiornikami telewizyjnymi, aby zobaczyć dyskusję, która stała się kamieniem milowym na drodze do Okrągłego Stołu.
Miodowicz był pewien, że debata ta zakończy się dla niego bezapelacyjnym sukcesem, że potrafi zgnieść swojego przeciwnika, a Wałęsa tylko się publicznie skompromituje. Przeliczył się jednak w swoich rachubach. Nie zrobił z Wałęsy "marmolady", jak ochoczo zapewniał. Wałęsa zaskoczył przeciwnika gruntownym, merytorycznym przygotowaniem do rozmowy, w czym pomogły mu rozmowy m.in. z Jackiem Kuroniem, Adamem Michnikiem, Bronisławem Geremkem, Andrzejem Wielowieyskim i Januszem Onyszkiewiczem, a także stoickim spokojem. Lech Wałęsa w przekonaniu niemal 70 % Polaków odniósł miażdżące zwycięstwo. Według Garlickiego: " debata telewizyjna rozbiła pracowicie malowany przez rządową i partyjną propagandę obraz Wałęsy jako prymitywnego demagoga, który nie umie poprawnie sklecić trzech zdań " .
Po debacie nastapiło swego rodzaju odprężenie, czego dowodem była zgoda władz na wyjazd Wałęsy do Paryża w dniach 9-12 grudnia. Zaproszony przez prezydenta Francji Françoisa Mitteranda Wałęsa wraz z towarzyszącymi mu Geremkem i Wielowieyskim został przyjęty z najwyższymi honorami. Goście wzięli udział m.in. w uroczystościach z okazji 40. rocznicy uchwalenia Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka, w spotkaniu z paryską Polonią, a Wałęsa odbył również historyczną rozmowę z Andriejem Sacharowem.
18 grudnia w jednym z warszawskich kościołów zebrało się 119 zaproszonych przez Wałęsę osób. Utworzono Komitet Obywatelski przy Przewodniczącym NSZZ "Solidarność". Komitet, którego sekretarzem został Henryk Wujec został podzielony na piętnaście sekcji tematycznych, które miały przygotować się do prowadzenia negocjacji przy Okrągłym Stole. Komisji do spraw pluralizmu związkowego przewodził Tadeusz Mazowiecki, komisji reform politycznych - Bronisław Geremek, prawa i wymiaru sprawiedliwości - Adam Strzembosz, pracy i polityki społecznej - Jan Rosner, polityki i reformy gospodarczej - Witold Trzeciakowski, wsi i rolnictwa - Andrzej Stelmachowski, zdrowia - Zofia Kuratowska, nauki i oświaty - Henryk Samsonowicz, spraw mieszkaniowych - Aleksander paszyński, komisją kultury kierował Andrzej Wajda, samorządu terytorialnego - Janusz Regulski, ochrony środowiska - Stefan Kozłowski, organizacji społecznych - Klemens Szaniawski, mniejszości narodowych - Marek Edelman, a komisją do spraw młodzieży - Paweł Czartoryski .
Podczas obrad X plenum Komitetu Centralnego PZPR, które rozpoczęło się 20 grudnia generał Wojciech Jaruzelski, wystepujący w roli rzecznika przemian przeprowadził głęboką rekonstrukcję kierownictwa PZPR. Przede wszystkim wprowadzono zmiany w szeregu członków Biura Politycznego KC PZPR. Podczas drugiej części Plenum, która odbyła się w dniach 16-18 stycznia 1989 r. udało się przegłosować decyzję o podjęciu rozmów z "Solidarnością" przy "okrągłym stole". Decyzja ta nie była jednak prosta, i nie obyło się bez burzliwych dyskusji i gróźb dymisji częsci Biura Politycznego.
Odniesienie do X Plenum odnajdujemy także w: "Na przełaj do władzy", gdzie autor W. Z. wyraził swoje poglądy na temat Plenum i podjętych tam decyzji: " Dla mnie osobiście to nie jest jakiś ważny punkt, w sumie w procesie dotychczasowej dezorientacji niczego on nie zmienia, lecz jeszcze bardziej wszystko wikła i kamufluje. Partia w swoich ocenach doszła do wniosku, że sytuacja gospodarcza Polski jest dramatyczna i szanse na jej poprawę są znikome, zatem aby uniknąć jednostronnej odpowiedzialności, zamierza pozornie wciągnąć w orbitę władzy tzw. konstruktywną opozycję ze zgodą na relegalizację "Solidarności" włącznie. Niemożliwe jest, aby nie zdawała sobie sprawy z tego, że "Solidarność" z miejsca będzie dążyć do zdobycia maksimum władzy, czyżby raptownie PZPR poczuła się tak słaba, aby w perspektywie kilku lat poddać się konkurentom. (...) Nieprawdopodobne przeistoczenie się Rakowskiego i Jaruzelskiego jest zapewne zwiększeniem się w nich zaciekłości, która zostanie wyładowana przy pierwszej okazji, ale partia to nie tylko Rakowski i Jaruzelski, to także, może słaby, ale istniejący gdzieś nurt prawdziwej współpracy i współrządzenia. Zatem X Plenum zupełnie niczego nie przesądza, może pierwsze rozmowy Wałęsa - Jaruzelski, może okrągły stół, ukażą faktyczne zamiary stron" .
Ostatecznie, 27 stycznia ustalono termin rozpoczęcia oraz zakres tematyczny rozmów z opozycją.
Izabela Trojanek
A. Albert, Najnowsza historia Polski 1914-1993 , Warszawa 1995, s. 869
L. Wałęsa, Droga do wolności. 1985-1990. Decydujące lata , Warszawa 1991, s. 90
Cz. Kiszczak, Od grudnia do Magdalenki , [w:] (red.) A. Kojder, Rok 1989. Nowa Polska, odmieniona Europa , Warszawa 1999, s. 57
A. Garlicki, Rycerze Okrągłego Stołu , Warszawa 2004, s. 37
A. Albert, op. cit., s. 873