Nieść ludziom nadzieje, nadziei ludziom nie odbierać...pierwsze zdanie mojego artykułu z przed 10 lat staje się obecnie mottem na stulecia. Między dwoma członami tej sentencji są marzenia i oczekiwania wszystkich ludzi oraz obawy i realne zagrożenia dla naszego życia i następnych pokoleń. I to kultura miałaby równoważyć często bezwzględne posunięcia biznesowe w tym podboje ekonomiczne oparte na gigantycznych spekulacjach finansowych z niezbędnymi prawami jednostki do godnego życia w każdym miejscu na Ziemi.
Czy kultura może być na tyle silna, aby mierzyć się z tak wielkimi zadaniami? Nie wiem, ale trochę uprzedzę futurystyczne geopolityczne przewidywania, kiedy hegemonię na świecie obejmą narody azjatyckie, czy to niemożliwe? nie wiem, ale na odcinku 100 lat całkowicie wykluczyć tego nie można, bo obecni przewodnicy świata albo się pogubili, albo ich już na to nie stać?
Czy taka ewolucja geopolityczna jest dla świata totalnym zagrożeniem, moim zdaniem, nie i chodzi o to, aby czymś takim nie była. Przed nami wystarczający czas, aby narody świata zobaczyły swoje szanse w partnerstwie i we wzajemnym poszanowaniu swoich kultur. To jednocześnie wyklucza ich dalszą przedmiotowość w wewnętrznych systemach politycznych, które nie podejmując reform społecznych staczają wiele krajów po równi pochylej w dół. Rządy tych Państw dopuszczają się takich długów, których nikt normalnie już spłacić nie będzie mógł? jakie mają zatem strategie na przyszłość?
Nie wszystko tutaj rozumiem i niewiele potrafię w tej kwestii dodać a mimo to jestem zdania , że w krytycznym momencie narody same będą w stanie osiągnąć kompromis w zakresie pokojowego współistnienia o ile ich kulturowe fundamenty będą uznawać prawo do życia każdego człowieka na ziemi za sens absolutny. Wokół tej idei ONZ może integrować kultury wszystkich narodów nadając temu działaniu najwyższy priorytet, bo w konsekwencji tego zapewniamy sobie bezpieczeństwo, rozwój i trwałość świata.
Od strony bardziej praktycznej świat dłużej nie może pozostawać bierny na rachuby nieokreślonej dynastii kolokwialnie nazywając "kosmitów" gotowych sprowokować zagładę globu ziemskiego, bo ja akurat nie chciałbym ludziom odbierać nadziei na jego wieczności trwanie...